Autobus dotarł na
miejsce jakiś kwadrans temu. Teraz wystarczyło przejść dobry kilometr do małego
jednorodzinnego domku z dala od wielkiego miasta. W sumie dobrze ma czas, żeby
przemyśleć sobie parę spraw. Teraz, gdy nastolatka szła sobie pustym asfaltem…
w nocy… z dala od ludzi zaczęła się bać, ale nie o to, że może ją ktoś porwać i
wykorzystać, ani o to, że z lasu może wypełznąć potwór i ją pożreć. Bała się,
że znajdą ją rodzice, zabiorą z powrotem do tego „więzienia”.
Zawsze ją sobie podporządkowywali, nigdy
nie mogła wyrazić swojego zdania. Ale mimo tych wszystkich wad kochała swoich
rodziców. Mieli oni swoje zalety. Zawsze miała do kąt wrócić, do ciepłego domu,
w którym zazwyczaj niczego nie brakowało. Było i jest jedzenie, ubrania,
zabawki, rozrywka. I zdawało sobie sprawę, że mimo specyficznego charakteru
obojga rodziców oni też ją mocno kochają. Zapewniają jej bezpieczeństwo, więc
dlaczego uciekła?
Po dobrej pół godzinie stanęła przed dużymi
drzwiami jasnożółtego domu. Zdziwiła się, gdy ostatnim razem tu była dom był
mniejszy. Już miała pukać, kiedy drzwi same się otworzyły. Na zewnątrz wyszła
średnio wysoka kobieta o jasnych brązowych włosach, które układały się w fale
tymczasowo splecione w gruby warkocz. Oczy miała zmęczone i zaspane czekaniem.
A z jej wyrazu twarzy można było wyczytać niepokój, a zarazem ulgę.
- Gabi jesteś już. Wejdź
do środka jest już chłodno. –Powiedziała 26-latka i ściślej opatulając się
seledynowym szlafrokiem. Poczym obydwie weszły do domu zamykając za sobą drzwi
na klucz. Już w progu czuć było zapach lawendy, ulubiony zapach jej siostry
przyjemnie łaskotał nos nastolatki. Zdjęła trampki w przedpokoju poczym w
zielonych kapciach wyjętych z szuflady poszła do salonu, gdzie przywitała ją
głośnym okrzykiem radości czteroletnia Rozzi. Córka Suzanne i Aleca, który musiał
dziś zostać na noc w pracy. Alec obecnie pracuje, jako ochroniarz w firmie
robiącej meble z drewna na skalę światową. On i jej siostra poznali się na
imprezie, na którą Suzanne wymknęła się z domu. Teraz wie, że było warto, bo w
końcu Alec to fajny gość. Su dwa lata po poznaniu Aleca uciekła z razem z nim
do Los Angeles. Zerwała kontakt z całą rodziną. Tak naprawdę to mama nie wie,
że ma wnuczkę i czy starsza córka w ogóle jeszcze żyje. Tylko nastolatka zna
adres siostry i utrzymuje z nią potajemny kontakt. Dlatego właśnie tu
przyjechała, miała nadzieję, że rodzice nie znajdą jej tak szybko. Miała też
nadzieję od września iść do świetnej szkoły w Los Angeles.
- Jesteś głodna? –
Zapytała Suzanne wyrywając dziewczynę zamyślenia.- Może kanapkę?
- Nie dzięki, nie jem o
takiej porze. Od tego się tyje, a w sporcie bardzo ważne jest odpowiednie
odżywianie i mięśnie nie tłuszczyk. – Spojrzała z szyderczym uśmieszkiem na
siostrę zajadającą się kanapką. Na co starsza wywróciła oczami biorąc kolejny
gryz razowej bułki. Po chwili wyszła z kuchni dając nastolatce znak, żeby ta
poszła za nią. Na piętrze znajdowały się sypialnie. Po kilku minutach znalazły
się w średnim pokoju na końcu korytarza. Weszły do środka. Ściany pomalowane
były miętową farbą. Przy oknie stało dwuosobowe łóżko przykryte tak samo
miętowym kocem. Na środku pokoju leżał brązowy, włochaty dywanik.
- Widzę, że zrobiliście
niezły remont. – Powiedziała blondynka.
- Tak, kiedy urodziła
się Rozzi potrzebowaliśmy większego domu. Dzięki awansowi Aleca było nas na to
stać. I nie ukrywam wyszło wspaniale.- Uśmiechnęła się. – Wybrałam dla ciebie
te sypialnię, żebyś miała więcej prywatności, a teraz jest naprawdę późno i ja
i ty potrzebujemy kilku godzin snu. Dobranoc.- Powiedziała poczym wyszła z pokoju
zamykając za sobą drzwi. Blondynka jeszcze raz rozejrzała się po pokoju i
wskoczyła pod koc. Zmęczona dzisiejszymi wydarzeniami zasnęła od razu.
***
Co z tego, że robiło się
zimno, nikomu nie chciało się wracać do domu. Ognisko grzało wystarczająco.
Cała piątka siedziała na ławkach zbudowanych z drzewa.
Ross brzdąkał sobie na gitarze coś w stylu
‘Pass me by’ patrząc się tempo w ogień.
Rydel siedziała w objęciach Ella, co jakiś
czas lekko muskając jego usta. Od, kiedy Mark i Stormie dowiedzieli się o ich
związku całowali się i przytulali na okrągło. Nie zważając zazwyczaj na
narzekania rodzeństwa oglądającego mecz, którego ekran zasłaniała właśnie ta
całująca się para.
Ryland i Rocki natomiast śmiali się…
dokładnie nie wiadomo, z czego. To Rocky i Ryland… tego nie ogarniesz. Boki ich
bolały a twarze całe były czerwone, oprócz tego opiekali sobie pianki nad
ogniskiem.
A Riker… Riker siedział w domu, w swoim
pokoju. Od kąt on i Alice się rozstali… no chłopak trochę się załamał. Prawie w
ogóle nie wychodzi z pokoju, każdy chce mu pomóc, jakoś go rozweselić, ale nikt
nie daje rady. Trudno się dziwić był z dziewczyną dwa lata, a ona przychodzi
któregoś dnia i mówi mu, że to już koniec. Jak tu się nie załamać? Rydel
próbuje wyciągnąć go na zakupy, a chłopacy w ogóle starają się namówić go do
muzyki. Ale to na nic jedyne, co robi to uczy się albo pisze żałosne teksty o
złamanym sercu i byłej dziewczynie. Są wakacje, co prawda już się kończą, ale
kto w wakacje się uczy? Szczerze mówiąc jak czyta te wszystkie książki i
zeszyty to mniej cierpi, i psychicznie i fizycznie. Niedawno chciał się pociąć
w Łazice. Na szczęście Ryland wtargną tam bez żadnych skrupułów i w porę
powstrzymał brata. Po tym wydarzeniu na jego prawym nadgarstku została jedynie
cienka blizna po nożu. Cała sytuacja patrząc na to z boku była naprawdę
przerażająca. Strach w oczach Rylanda i łzy w ochach Rikera. Kropelki czerwonej
krwi na błękitnym dywaniku łazienki. Ryland nie mógł się pozbierać po całym tym
zdarzeniu przez dobry tydzień. Dlatego teraz wszyscy są jeszcze czujniejsi,
jeśli chodzi o Rikera.
-Ej Ross?! – Zawołał szatyn, na co chłopak
odłożył gitarę i spojrzał na brata.- Wybrałeś już sobie kierunek?
- Nie jestem pewien, ale
myślałem dużo nad Aktorstwem i Muzykologią.
- Ja zamierzam iść na
dziennikarstwo. – Oznajmiła Rydel zakładając kolejną piankę na drewniany kijek.
– A ty Ell? – Dodała po chwili. Chłopak zwrócił się w jej stronę z zamyśloną
miną. Po chwili się odzywając.
- Wiesz tak naprawdę to
chyba chciałbym zostać Psychologiem.- Po lewej stronie nastąpił nagły i
niekontrolowany wybuch śmiechu. Tym razem śmiał się także Ross.
- Nasz Rattlif i
psychologia… zaraz się ze sikam! – Rocky mało nie spadł z fotela.
-Ten się śmieje, kto się
śmieje ostatni, ale to nie ty dostaniesz kupon rabatowy w mojej przychodni! –
Oburzył się Rat. –Skoroś taki mądry to pochwal się, co ty wybrałeś? – Zwrócił
się w stronę Rockyego.
- To oczywiste.
Muzykologię. – Powiedział krótko. – Nie mam zamiaru użerać się kolejny rok z
matma i fizyką.
- Ale wiesz o tym, że
będziesz tam mieć różne lekcje, W tym matmę i Fizę? – Zapytała nie pewna tego
stwierdzenia Rydel.
- Tak, ale więcej tam
będzie muzyki. No i mam zamiar zostać kapitanem piłkarskiej drużyny sportowej.
Nie mówcie, że się tego nie spodziewaliście? – Zapytał.
- Mniejsza z tym ja chcę
iść na prawo. Co sądzicie? Jak będę wyglądał w czarnej todze?- Wtrącił się
Ryland. Rodzeństwo i Rat popatrzyło na niego z nie dowierzaniem.
- Nasz mały RyRy idzie
na prawo. No szacun stary, szacun. Wreszcie odkryłeś swoje powołanie. Będziesz
siedział w pudrowanej peruce i walił młoteczkiem w stół! – Zawołał Rocky
śmiejąc się z resztą.
- Nie, chce zostać
prawnikiem. I wsadzać przestępców do więzienia.- Uśmiechną się pod nosem.
- Ehh już się nie mogę
doczekać tych dziewczyn… i imprez. – Powiedział Ross, na co cała reszta
pokiwała głowami. Oprócz Rydel i Ella oni już znaleźli swoją drugą połówkę. Po
chwili Rocky wstał z fotela i wbiegł do domu, wrócił ze swoją gitarą.
- Może „PMB” na
rozgrzewkę?- Szturchną Rossa usadawiając
się z powrotem w wygodnym fotelu. Po chwili z instrumentów wypłynęły czyste,
spokojne dźwięki, Delly zaczęła nucić Ellowi do ucha melodię.
- Remember that trip we took in Mexico - Zaczął Ross po czym dołączyła się Rydel, kobiecy głos w tle brzmiał naprawdę fantastycznie, następne zwrotki same wypływały z ich ust.
-Cudowny wieczór! -Powiedziała Rydel rozmarzonym głosem.
Ok mamy kolejny rozdział!
Mam nadzieję, że się podoba... czy wam tez tak trudno pisze się notki?
A więc mi rozdział nawet się podoba, ale nie wiem kiedy dodam następny czeka na mnie lektura, której omówienie mamy 02.03 ehh. No nic postaram się jeszcze dziś coś napisać, ale nie obiecuję. Powiem wam dobrą nowinę Livia pisze kolejnego oneszota, mi się bardzo podoba zapraszam do czytania jej opowiastek i głosujcie z którego osa ma zrobić bloga.
http://r5elims.blogspot.com/
Komentujesz=motywujesz
Anula :* :*
Anula, sis moja! Witaj :*
OdpowiedzUsuńJuż się bałam, że będziesz pisała rozdziały długości 300-500 słów, ale to bardzo miłe zaskoczenie, że się tak starasz. Rozdział jest świetny. Czytałam go z uśmiechem.
A teraz dwa best fragmenty:
"-Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni, ale to nie ty dostaniesz kupon rabatowy w mojej przychodni!"
*Livia ryczy ze śmiechu*
"- No szacun stary, szacun. Wreszcie odkryłeś swoje powołanie. Będziesz siedział w pudrowanej peruce i walił młoteczkiem w stół! – Zawołał Rocky śmiejąc się z resztą."
*Liv tarza się po włochatym dywanie*
Rockuś wymiata, jak zawsze. A to jeszcze nie koniec, prawda?
Taka happy ja :D
Ej! Wygadałaś o oneshocie! A ja ci w sekrecie... W sumie to wymusiłaś wysłanie nieskończonego cośka XD Zaraz pójdę skończyć.
Czytaj lekturę, ucz się pilnie, przynoś same szóstki... Pff! Olać szkołę, pisz rossdziały :P
Czekam na next, sis.
xoxo
~Liv~
Rozdział świetny^^
OdpowiedzUsuńBardzo zabawny, długi, ale nie na tyle, żeby męczył podczas czytania :D
Przyjemny w odbiorze :D
Widać w nim taką świeżość :)
Umiesz pisać :D
Więc rozwijaj się w tym ;)
I na szczęście piszesz to jako narrator ^^
Powiem to jeszcze raz:
Rozdział wspaniały *.*
Czekam na nexta :*
Pozdrawiam <5
Tak! Boziu! Ile ja na takiego bloga czytałam!
OdpowiedzUsuńJuż się związałam z główną bohaterką!
Tak samo jak ona,uwielbiam sport! Mam nadzieję,że sport będzie odgrywał jakąś rolę w tym opowiadaniu :)
Pozdrawiam! czekam na następny!
zapraszam do mnie!
http://r5-story-love.blogspot.com/
Nawet nie wiesz ile radości sprawia mi taki komentarz, dopiero zaczynam i to na prawdę bardzo miłe. Powiem ci że ja też kocham sport :) Głównie to gram w siatkówkę ale w nogę też na bramce. Rozdział już niedługo. :)
UsuńPozdrawiam i życzę weny :**
Anula