Prolog
- Nie na widzę was,
słyszycie nie na widzę! – Krzyczała głośniej niż zazwyczaj, dała upust
gromadzonym od jakiegoś czasu emocjom. Znała konsekwencje tego czynu mimo to...
- Zastanawialiście się
kiedyś czy jesteście dobrymi rodzicami?! Nie. Najwyraźniej nie! Traktujecie
mnie jak swoją niewolnice... – Ból na lewym policzku w końcu zamkną jej buzię.
Jak zwykle z resztą. Z jej dużych szafirowych oczu popłynęły słone łzy.
Dziewczyna odwróciła się od matki i wbiegła po schodach do pokoju. Zatrzasnęła
za sobą drzwi i osunęła się na podłogę ukrywając twarz w dłoniach. Kolejna
kłótnia zakończona jej płaczem, kolejny siarczysty policzek wymierzony przez
rodzicielkę. Po kilku minutach szlochania dziewczyna podniosła gwałtownie głowę
z nad kolan i rozejrzała się po małym pokoiku skąpanym w półmroku. Zdjęcia w
ramkach wiszących na ścianach teraz wydawały się jej nic nie warte. ( Mimo, że
ramka trochę kosztowała). Jak książki kupowane przez matkę, zakurzone tak jak
półki, na których stały, ale puchary i medale spoczywające w małym kartoniku
pod łóżkiem... Tak to było coś. Sport to było jej hobby, nie jakieś
badziewie książki czy zdjęcia tylko sport. Tylko to ją interesowało. Wyciągnęła
pudło spoczywające pod łóżkiem i zaczęła rozstawiać puchary i rozwieszać medale
wszędzie po pokoju. W końcu chwyciła za telefon leżący na błękitnym kocu z
obrazkami płynących delfinów i wybrała numer w tym samym czasie wyjmując z
szafy stare niebieskie trampki i ciepłą bluzę z polaru. Sięgnęła po brązową
skurzaną torebkę, gdy w słuchawce odezwał się kobiecy głos:
-Halo?
-Suzanne? To ja.
-Gabi? Coś się stało? –
Zapytała zmartwionym głosem kobieta.
-Nie, nie to tylko…
kolejna kłótnia. Mogę dziś do ciebie przyjechać?
- Tak oczywiście, ale...
- Wszystko ci wyjaśnię na miejscu.- Powiedziała
poczym wcisnęła czerwoną słuchawkę na klawiaturze telefonu. Przełożyła pasek
torebki przez ramię i podeszła do okna tuż nad łóżkiem i szeroko je otworzyła.
Ciepły letni wietrzyk musną jej nadal zarumienione od płaczu policzki. Niebo
świeciło milionami gwiazd, księżyc był w pełni. Jedyna książka, którą zdołała
przeczytać opowiadała o tym jak to podczas pełni księżyca ludzie przemieniali
się w olbrzymie wilki i do wschodu słońca biegali po leśnych zakamarkach. To
była naprawdę fascynująca książka, jedyna w swoim rodzaju. Niestety życie toczy
się dalej. Okno zawieszone było ledwie kilka metrów nad ziemią, co nie
sprawiało żadnego kłopotu by spokojnie i bezpiecznie z niego wyskoczyć. Po
chwili stopy nastolatki spoczywały na zielonej pachnącej trawie. Jeszcze tylko
kilka kroków i była wolna. Sprawnie i cicho otworzyła zazwyczaj skrzypiącą
furtkę i nawet jej nie zamykając pobiegła sprintem w stronę centrum miasta. Po
chwili była już na przystanku, nie musiała długo czekać na wieczorny autobus,
kwadrans po jej przyjściu wyłonił się z za zakrętu. Kupiła bilet i usiadła na
wolnym dwuosobowym miejscu. Gdy autobus ruszył zdała sobie sprawę, że w końcu
się udało, poprzednie próby ucieczki kończyły się przyłapaniem przez rodziców i
bajeczką, że chciała się tylko przewietrzyć. Ale w końcu, nie mogła w to
uwierzyć. Po kilku minutach wewnętrznej radości postanowiła się przespać. Do
Los Angeles długa droga.
Okay. No co by tu powiedzieć... macie Prolog. :)
Chciałam z tego zrobić pierwszy rozdział, but lepiej się sprawdza jako prolog. :)
Siedzę nad ta notka dobre 7 min i po kiego groma nie wiem co napisać. Ale co można napisać pod prologiem.
Mogę wam jedynie powzdychać do Rockyego, słucham właśnie
"Ain't No Way We're Goin' Home"
Tak naprawdę to przesłuchuję moment od 2:07 min do końca.
Ahh ten moment... 2:18 OMG uzależniłam się !!
Ten uśmiech (2:47), jak się z gitarą obraca (2:53)
A potem 3:14 Japierdziele oszaleje!
I Ell w te bębny 3:17 i sexy tyłeczek Rikera (3:33)
I moment na którym umieram...3:40
Dobra koniec bo się rozpisałam... apropo wam też tak gorąco???
PS mam nadzieje, że ten moment rozkojarzenia nie będzie wam przeszkadzał. Więc teraz wracam do lektury zwanej Dary Anioła: Miasto szkła :)
PS mam nadzieje, że ten moment rozkojarzenia nie będzie wam przeszkadzał. Więc teraz wracam do lektury zwanej Dary Anioła: Miasto szkła :)
wiesz co? :D
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ^^
przyjemnie się to czytało :D
i mówię to z ręką na sercu ;)
kim jest Suzanne? :o
i wiesz co?
cieszę się, że to nie jest kolejny blog o Rossie ^^
Ain't no..to ja po prostu kocham *.*
zwłaszcza wersję z Londynu *.*
oj tyłek Rikusia :3
dłonie Rockunia :3
to jak Ell gra :3
i miny Rossa :3
wow...
uśmiech RyRy'a "3
i...
Delly
wystarczy zachwytu :3
niee...mi zimno ;-;
pozdrawiam <5
P.S.
chcę rozdział 1 :3
A! Jak miło... i szybko O.O !
UsuńCieszę się (nawet nie wiesz jak), że się podoba, nie małego miałam stresa przed opublikowaniem, ale już mi ulżyło. Rozdział numer 1 już w krótce. :P
Suzanne - śister :) ale to później się się wyjaśni. :)
Więc,pozdrawiam Cię serdecznie :* i życzę.... e w sumie to wszystkiego :D
Buhahahahaha! To jaaaa! Wiem, że tęskniłaś! Jestem znana z wredności, więc się bój.
OdpowiedzUsuńZwykle staram się rossssspisywać, ale to na razie prolog, czytałam go już dawno (albo to Ty mi go czytałaś, podczas gdy ja zasypiałam O.o). Nevermajnd XD
Wiesz, że Cię kocham za Emmę i za Rocky’ego *.*
Piszesz bardzo dobrze i to wiadomo nie od dziś. Czekam aż rozkręcisz akcję.
Buchnęło ogniem od Ain't no way <5 Powietrza!
Nie wytykam Ci błędów. Właściwie widziałam tylko jeden XD Nauczysz się pisać notki. Notki są fajne :P
xoxo
~Liv~